Chłopaki z forum mnie "napadły", hurtem że mam swój wątek o Simsonie założyć, to przecież im nie odmówię i niniejszym zakładam.
Simsona kupiłem jako SR50, całkowicie odnowionego, od starszego Pana który hobbystycznie zajmuje się motorami.
Z czasem a właściwie przy remoncie okazało się że silnik ma pojemność 70 cm3, więc to nie SR50. tylko SR80, co bardzo mnie ucieszyło.
Zdjęć co prawda nie mam, ale zrobiłem zrzut z filmu który nakręciłem, po tym jak Simsona dopadł mój syn Szymon.
Tak się prezentował po zakupie:
A tu filmik o którym wspominam:
W sumie niewiele w nim musiałem robić, poza pierdołami typu poprawa instalacji, regulacja, wymiana cewki, czy pokrowiec by zaoszczędzić siedzenie.
Tak naprawdę to chyba już nie jest on mój, bo Szymon zakochał się w Simku, co mnie nie dziwi i prawie przejął go na własność. (tak mu się przynajmniej zdaje )
Nie wiele czasu musiało minąć, żeby zaliczył pierwszego dzwona, pomimo tego że uprzedzałem - Synu na zakręcie nie hamuj przednim!....
Ale jak to wiadomo jajko mądrzejsze od kury i gleba zaliczona.
Tym samym rozwalił przednie ochrony na nogi, że o sznownej mordce nie wspomnę.
I tak jakoś lato przeleciało, dziś Simek stoi sobie na tarasie i czeka na pokrowiec aby przetrwać zimę.
Na wiosnę znowu się coś pewnie będzie działo.
Simsona kupiłem jako SR50, całkowicie odnowionego, od starszego Pana który hobbystycznie zajmuje się motorami.
Z czasem a właściwie przy remoncie okazało się że silnik ma pojemność 70 cm3, więc to nie SR50. tylko SR80, co bardzo mnie ucieszyło.
Zdjęć co prawda nie mam, ale zrobiłem zrzut z filmu który nakręciłem, po tym jak Simsona dopadł mój syn Szymon.
Tak się prezentował po zakupie:
A tu filmik o którym wspominam:
W sumie niewiele w nim musiałem robić, poza pierdołami typu poprawa instalacji, regulacja, wymiana cewki, czy pokrowiec by zaoszczędzić siedzenie.
Tak naprawdę to chyba już nie jest on mój, bo Szymon zakochał się w Simku, co mnie nie dziwi i prawie przejął go na własność. (tak mu się przynajmniej zdaje )
Nie wiele czasu musiało minąć, żeby zaliczył pierwszego dzwona, pomimo tego że uprzedzałem - Synu na zakręcie nie hamuj przednim!....
Ale jak to wiadomo jajko mądrzejsze od kury i gleba zaliczona.
Tym samym rozwalił przednie ochrony na nogi, że o sznownej mordce nie wspomnę.
I tak jakoś lato przeleciało, dziś Simek stoi sobie na tarasie i czeka na pokrowiec aby przetrwać zimę.
Na wiosnę znowu się coś pewnie będzie działo.