Dziendobry
Może zacznę od krótkiego przedstawienia serii zdarzeń które doprowadziły do pojawienia się, jak to masza mówi - nowego członka rodziny
Jak wiadomo, moja Masza kilka lat temu zaczęła starania o prawo jazdy kat. A. Zaczęło się od... zakupu dużego motocykla Honda NX 650 do ćwiczeń. Teraz z perspektywy czasu wydaje się to absurdalne, biorąc pod uwagę jak bardzo początkującym motocyklistą była masza - nigdy w życiu nie prowadziła niczego co ma silnik. Przyznaję, że patrzyłem na sprawę z mojej perspektywy, że dla mnie jazda motocyklem jest bardzo łatwa i naturalna jak jedzenie czy spanie, a skoro dla mnie jest, to znaczy że masza zda w miesiąc. O jak bardzo się pomyliłem.
Już na początku naszych ćwiczeń, przed zapisaniem się na kurs, wyszły ogromne braki maszy. Miała problem z utrzymaniem motocykla w pionie nawet na postoju, za cholerę nie potrafiła ruszyć z miejsca nawet przy mojej asyście itp. Wykonywanie podstawowych hamowań, skrętów, wydawało się lotem w kosmos. Ale nie poddawaliśmy się. Po jakimś czasie masza umiała ruszać z miejsca za 2 czy 3 próbą, jeździć w kółko na jedynce bez gazu, a ja biegałem za nią obok żeby łapać kiedy tylko chciała sobie glebnąć (a bardzo to lubiła). Mniej więcej wtedy masza miała pierwszą jazdę w szkole. Na początek dostała Yamahę YBR 125 i zauważyliśmy ciekawą rzecz - dosłownie wszystko wychodziło jej lepiej niż na NX 650, mogła nawet pokusić się o jakiś slalom czy ósemkę. Generalnie lepiej jej się ćwiczyło i robiła szybsze postępy. Idąc tym tropem, zdecydowaliśmy się zakupić jakiś tani motorowerek biegowy żeby mogła sobie ćwiczyć, ale przede wszystkim legalnie na drodze niż gdzieś w lesie (50-tka jest na dowód). Trafiła nam się Jawa 50, z którą mieliśmy niezłe przejścia. Więcej w tym poście:
https://simsony.info/Thread-jaki-gaznik-...#pid161718
Także masza zaczęła swoją karierę motorowerzysty, pojeździliśmy trochę po bydgoszczy i wkoło bydgoszczy, ale zrobił się październik a masza nadal daleko w polu i nie było mowy o podchodzeniu do egzaminu. Temat kontynuowaliśmy na wiosnę, jeździliśmy jawką w wiele miejsc w polsce, zrobiliśmy sobie nawet wycieczkę wkoło polski jawką, poza tym też ćwiczyliśmy ponad sto godzin jazdę po mieście i masza w końcu zaczęła jeździć w miarę bezbłędnie po mieście. Na placu manewrowym nie było tak kolorowo, ale masza na tyle opanowała YBR 125 że nawet dostała do ćwiczeń po placu Yamahę XJ6. W okolicach jesieni masza już jeździła dobrze po mieście i w miarę robiła większość manewrów na placu, ale jednak zabrakło do egzaminu. Jak już pod koniec sezonu nie było sensu ćwiczyć na moto, masza poszła sobie zrobić prawo jazdy kat. B i co ciekawe zdała dość szybko (jakieś 2 miesiące), bo zadania egzaminacyjne samochodem po placu nie są trudne, a jeździć po mieście już umie. Masza z kategorią B dostała w gratisie kategorię AM (na motorowery), więc stwierdziliśmy że następnego lata że trzeba jechać na nordkapp. Ale zdecydowaliśmy że byle jawką nie będziemy jechać, potrzebne jest coś lepszego. I tutaj już dalszą część historii znacie szczegółowo z tego tematu:
https://simsony.info/Thread-simson-s51-p...ej-wyprawy
Jednak zmieniliśmy plany i zdecydowaliśmy się jechać nie na północ, a na południe - do grecji. Miało to dać maszy doświadczenie w opanowaniu motorka na kolejne podejście do prawka w następnym roku, ale jakoś tak wyszło że następny rok jechaliśmy na wycieczkę do austrii i czechosłowacji, następny rok nasz pierwotny cel - nordkapp, no i dopiero w tym roku podjęliśmy kolejną próbę podejścia do prawka.
To tyle z historii. Teraz część właściwa:
Jako że masza ma już prawo jazdy ponad 3 lata, a więc zgodnie z polskimi przepisami może poruszać się pojazdem jednośladowym o pojemności skokowej silnika 125cm3 i mocy nie przekraczającej 11kW, zacząłem rozglądać się za jakąś 125tką dla maszy. W grę wchodziło kilka modeli, ale naszym priorytetem było znalezienie takiego który masą i ergonomią byłby podobny do Yamahy MT-07 używanej na kursie i egzaminie. W końcu padło na świeżutkiego zontesa G1 125 wprowadzonego do sprzedaży raptem 3 lata temu. Jest to jeden z najcięższych motocykli klasy 125, pełnowartościowy bo ma maksymalną dopuszczalną przepisami moc, skrzynia 6 biegów, wszystkie nowinki jak wtrysk, sonda lambda, chłodzenie cieczą, lampy full led, a przy tym można go kupić w cenie simsona ^^ Ale masza dołożyła tu jeszcze swoje wymagania - ma być żółty i ma mieć szprychy. Problem w tym że szprychowe są droższe, a żółtych jest mało, w salonach od roku niedostępne. Przeszukiwałem internety czy coś fajnego jest w ogóle dostępne i nie jest gdzieś w suwałkach czy bieszczadach. Przeglądam portale codziennie i pod koniec lutego nagle pojawia się ogłoszenie - Zontes G1 125, szprychy, kolor żółty, bardzo niska cena, lokalizacja bydgoszcz. No centralnie pod nosem pare kilometrów od nas ogłoszenie spełniające wszystkie nasze wymagania i jeszcze najtańszy na OLX-ie. Dzwonie od razu jade biere i przywoże do domu. Postawiłem tak gupio na przypadł przed wejściem, poszedłem po masze nic jej nie zdradzając, wyszliśmy razem i masza mówi tak:
- Ale, zobacz, jakiego fajnego zontesa ktoś tu postawił!
A ja na to:
- No fajny, dokładnie taki jaki szukamy, ale on nie może tu stać, zaraz go przepchne.
Ku przerażeniu maszy zaczynam przepychać zontesa w strone parkingu, na co masza:
- Nieee to jest czyjeś nie dotykaj a co jak zaraz przyjdzie właściciel o nieee!
Wtedy ja szybkim ruchem wkładam kluczyk do stacyjki i odpalam zontesa. Masza zamurowana patrzy z otwartą paszczą nie wie co sie dzieje, dopiero po paru sekundach mówi:
- Kupiłeś zontesa!
Miałem z tej sytuacji niezły ubaw, już na stałe weszła do repertuaru zabawnych historyjek z życia wziętych opowiadanych na imieninach czy ślubach.
BTW, chciałem krótko a wyszedł mi z tego niezły esej, w stylu twojegostarej1
Jakieś fotki motorka tuż po zakupie:
![[Obrazek: 1375533500_1714146506_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/1375533500_1714146506_thumb.jpg)
Jeszcze przed pierwszą jazdą maszy podjąłem przygotowania motorka do sezonu, między innymi:
1. Wymiana łańcucha na oringowy
2. Zmiana przełożenia sprzęgła żeby lżej się wciskało
3. Grzane manetki z trzystopniową regulacją mocy
4. Dwa gniazdka 12V pod siedzeniem do zasilania grzanej bluzki i grzanych butów maszy
5. Osłony na dłonie "uszy słonia" od simsona S51 dostosowane do zontesa za pomocą piły i wiertarki
6. Crashpady na przedniej osi, na wahaczu tylnym, przy kierunkowskazach z tyłu, na bocznych gmolach i na kierownicy
Modyfikacje są częściowo widoczne na fotkach:
![[Obrazek: 7834610800_1714146547_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/7834610800_1714146547_thumb.jpg)
Tak przygotowanym Zontesem masza zaczęła sezon wycieczkowo-szkoleniowy. Pierwszy kierunek jaki obraliśmy to Kraków, na początku marca, kiedy temperatury rzadko przekraczają 10'C, z grzanym ubrankiem masza dała radę
Potem było jeszcze parę innych mniejszych wycieczek. Tutaj jakieś fotki:
![[Obrazek: 7155897900_1714146565_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/7155897900_1714146565_thumb.jpg)
I filmik z pierwszej jazdy maszy zontesem:
Przejechaliśmy już prawie 2000km zontesem, a masza poczuła się pewna na tyle, że niedawno wróciła na kurs prawa jazdy kat. A. Na dzień dzisiejszy wyjeździła na placu już jakieś 12 godzin, idzie jej bardzo dobrze, nawet instruktor zrobił jej egzamin wewnętrzny z placu i udało jej się zdać. Także masza przez te ostatnie 3 lata jeżdżenia po europie poczyniła bardzo duże postępy, teraz idzie jak burza. Umówiła się już na egzamin państwowy w WORD-zie, będzie 15 maja, trzymajcie kciuki! Do tego czasu nie zwalniamy tempa i ćwiczymy intensywnie na placu manewrowym i w mieście.
Jeszcze co do Zontesa G1 125. Jest bardzo łatwy w prowadzeniu, ale przez dość ciężki zespół korbowy i sporą masę własną wykazuje prawie zerowe przyspieszenie nawet na pierwszych trzech biegach. Nasz simson na wielokanałowcu ze spawakiem był wręcz zrywny, czuć było ogień - przy tym zontes jest po prostu mułowaty. Też prędkość maksymalna nie powala, bez wiatru na płaskim GPS pokazuje 100-101km/h, a w tym samym czasie licznik radośnie deklaruje 114... Jak jechaliśmy na hel to strasznie wiało w plecy, także zontes na 6 biegu dochodził do 110km/h i odcinało zapłon (łutututu). Więc opowieści w necie, jak to zontes wyciąga 115 czy tam 120, można sobie dupe podetrzeć. W tym momencie wyleczyłem się ze wszystkich kompleksów że mój simson po grubszym tuningu wyciągał "tylko 102"
Może zacznę od krótkiego przedstawienia serii zdarzeń które doprowadziły do pojawienia się, jak to masza mówi - nowego członka rodziny

Jak wiadomo, moja Masza kilka lat temu zaczęła starania o prawo jazdy kat. A. Zaczęło się od... zakupu dużego motocykla Honda NX 650 do ćwiczeń. Teraz z perspektywy czasu wydaje się to absurdalne, biorąc pod uwagę jak bardzo początkującym motocyklistą była masza - nigdy w życiu nie prowadziła niczego co ma silnik. Przyznaję, że patrzyłem na sprawę z mojej perspektywy, że dla mnie jazda motocyklem jest bardzo łatwa i naturalna jak jedzenie czy spanie, a skoro dla mnie jest, to znaczy że masza zda w miesiąc. O jak bardzo się pomyliłem.
Już na początku naszych ćwiczeń, przed zapisaniem się na kurs, wyszły ogromne braki maszy. Miała problem z utrzymaniem motocykla w pionie nawet na postoju, za cholerę nie potrafiła ruszyć z miejsca nawet przy mojej asyście itp. Wykonywanie podstawowych hamowań, skrętów, wydawało się lotem w kosmos. Ale nie poddawaliśmy się. Po jakimś czasie masza umiała ruszać z miejsca za 2 czy 3 próbą, jeździć w kółko na jedynce bez gazu, a ja biegałem za nią obok żeby łapać kiedy tylko chciała sobie glebnąć (a bardzo to lubiła). Mniej więcej wtedy masza miała pierwszą jazdę w szkole. Na początek dostała Yamahę YBR 125 i zauważyliśmy ciekawą rzecz - dosłownie wszystko wychodziło jej lepiej niż na NX 650, mogła nawet pokusić się o jakiś slalom czy ósemkę. Generalnie lepiej jej się ćwiczyło i robiła szybsze postępy. Idąc tym tropem, zdecydowaliśmy się zakupić jakiś tani motorowerek biegowy żeby mogła sobie ćwiczyć, ale przede wszystkim legalnie na drodze niż gdzieś w lesie (50-tka jest na dowód). Trafiła nam się Jawa 50, z którą mieliśmy niezłe przejścia. Więcej w tym poście:
https://simsony.info/Thread-jaki-gaznik-...#pid161718
Także masza zaczęła swoją karierę motorowerzysty, pojeździliśmy trochę po bydgoszczy i wkoło bydgoszczy, ale zrobił się październik a masza nadal daleko w polu i nie było mowy o podchodzeniu do egzaminu. Temat kontynuowaliśmy na wiosnę, jeździliśmy jawką w wiele miejsc w polsce, zrobiliśmy sobie nawet wycieczkę wkoło polski jawką, poza tym też ćwiczyliśmy ponad sto godzin jazdę po mieście i masza w końcu zaczęła jeździć w miarę bezbłędnie po mieście. Na placu manewrowym nie było tak kolorowo, ale masza na tyle opanowała YBR 125 że nawet dostała do ćwiczeń po placu Yamahę XJ6. W okolicach jesieni masza już jeździła dobrze po mieście i w miarę robiła większość manewrów na placu, ale jednak zabrakło do egzaminu. Jak już pod koniec sezonu nie było sensu ćwiczyć na moto, masza poszła sobie zrobić prawo jazdy kat. B i co ciekawe zdała dość szybko (jakieś 2 miesiące), bo zadania egzaminacyjne samochodem po placu nie są trudne, a jeździć po mieście już umie. Masza z kategorią B dostała w gratisie kategorię AM (na motorowery), więc stwierdziliśmy że następnego lata że trzeba jechać na nordkapp. Ale zdecydowaliśmy że byle jawką nie będziemy jechać, potrzebne jest coś lepszego. I tutaj już dalszą część historii znacie szczegółowo z tego tematu:
https://simsony.info/Thread-simson-s51-p...ej-wyprawy
Jednak zmieniliśmy plany i zdecydowaliśmy się jechać nie na północ, a na południe - do grecji. Miało to dać maszy doświadczenie w opanowaniu motorka na kolejne podejście do prawka w następnym roku, ale jakoś tak wyszło że następny rok jechaliśmy na wycieczkę do austrii i czechosłowacji, następny rok nasz pierwotny cel - nordkapp, no i dopiero w tym roku podjęliśmy kolejną próbę podejścia do prawka.
To tyle z historii. Teraz część właściwa:
Jako że masza ma już prawo jazdy ponad 3 lata, a więc zgodnie z polskimi przepisami może poruszać się pojazdem jednośladowym o pojemności skokowej silnika 125cm3 i mocy nie przekraczającej 11kW, zacząłem rozglądać się za jakąś 125tką dla maszy. W grę wchodziło kilka modeli, ale naszym priorytetem było znalezienie takiego który masą i ergonomią byłby podobny do Yamahy MT-07 używanej na kursie i egzaminie. W końcu padło na świeżutkiego zontesa G1 125 wprowadzonego do sprzedaży raptem 3 lata temu. Jest to jeden z najcięższych motocykli klasy 125, pełnowartościowy bo ma maksymalną dopuszczalną przepisami moc, skrzynia 6 biegów, wszystkie nowinki jak wtrysk, sonda lambda, chłodzenie cieczą, lampy full led, a przy tym można go kupić w cenie simsona ^^ Ale masza dołożyła tu jeszcze swoje wymagania - ma być żółty i ma mieć szprychy. Problem w tym że szprychowe są droższe, a żółtych jest mało, w salonach od roku niedostępne. Przeszukiwałem internety czy coś fajnego jest w ogóle dostępne i nie jest gdzieś w suwałkach czy bieszczadach. Przeglądam portale codziennie i pod koniec lutego nagle pojawia się ogłoszenie - Zontes G1 125, szprychy, kolor żółty, bardzo niska cena, lokalizacja bydgoszcz. No centralnie pod nosem pare kilometrów od nas ogłoszenie spełniające wszystkie nasze wymagania i jeszcze najtańszy na OLX-ie. Dzwonie od razu jade biere i przywoże do domu. Postawiłem tak gupio na przypadł przed wejściem, poszedłem po masze nic jej nie zdradzając, wyszliśmy razem i masza mówi tak:
- Ale, zobacz, jakiego fajnego zontesa ktoś tu postawił!
A ja na to:
- No fajny, dokładnie taki jaki szukamy, ale on nie może tu stać, zaraz go przepchne.
Ku przerażeniu maszy zaczynam przepychać zontesa w strone parkingu, na co masza:
- Nieee to jest czyjeś nie dotykaj a co jak zaraz przyjdzie właściciel o nieee!
Wtedy ja szybkim ruchem wkładam kluczyk do stacyjki i odpalam zontesa. Masza zamurowana patrzy z otwartą paszczą nie wie co sie dzieje, dopiero po paru sekundach mówi:
- Kupiłeś zontesa!
Miałem z tej sytuacji niezły ubaw, już na stałe weszła do repertuaru zabawnych historyjek z życia wziętych opowiadanych na imieninach czy ślubach.
BTW, chciałem krótko a wyszedł mi z tego niezły esej, w stylu twojegostarej1

Jakieś fotki motorka tuż po zakupie:
![[Obrazek: 4165514900_1714146506_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/4165514900_1714146506_thumb.jpg)
![[Obrazek: 2365892500_1714146506_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/2365892500_1714146506_thumb.jpg)
![[Obrazek: 1375533500_1714146506_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/1375533500_1714146506_thumb.jpg)
Jeszcze przed pierwszą jazdą maszy podjąłem przygotowania motorka do sezonu, między innymi:
1. Wymiana łańcucha na oringowy
2. Zmiana przełożenia sprzęgła żeby lżej się wciskało
3. Grzane manetki z trzystopniową regulacją mocy
4. Dwa gniazdka 12V pod siedzeniem do zasilania grzanej bluzki i grzanych butów maszy
5. Osłony na dłonie "uszy słonia" od simsona S51 dostosowane do zontesa za pomocą piły i wiertarki
6. Crashpady na przedniej osi, na wahaczu tylnym, przy kierunkowskazach z tyłu, na bocznych gmolach i na kierownicy
Modyfikacje są częściowo widoczne na fotkach:
![[Obrazek: 2829742200_1714146547_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/2829742200_1714146547_thumb.jpg)
![[Obrazek: 8632471000_1714146547_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/8632471000_1714146547_thumb.jpg)
![[Obrazek: 7834610800_1714146547_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/7834610800_1714146547_thumb.jpg)
Tak przygotowanym Zontesem masza zaczęła sezon wycieczkowo-szkoleniowy. Pierwszy kierunek jaki obraliśmy to Kraków, na początku marca, kiedy temperatury rzadko przekraczają 10'C, z grzanym ubrankiem masza dała radę

![[Obrazek: 4353917400_1714146565_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/4353917400_1714146565_thumb.jpg)
![[Obrazek: 2954772000_1714146565_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/2954772000_1714146565_thumb.jpg)
![[Obrazek: 7155897900_1714146565_thumb.jpg]](https://obrazki.elektroda.pl/7155897900_1714146565_thumb.jpg)
I filmik z pierwszej jazdy maszy zontesem:
Przejechaliśmy już prawie 2000km zontesem, a masza poczuła się pewna na tyle, że niedawno wróciła na kurs prawa jazdy kat. A. Na dzień dzisiejszy wyjeździła na placu już jakieś 12 godzin, idzie jej bardzo dobrze, nawet instruktor zrobił jej egzamin wewnętrzny z placu i udało jej się zdać. Także masza przez te ostatnie 3 lata jeżdżenia po europie poczyniła bardzo duże postępy, teraz idzie jak burza. Umówiła się już na egzamin państwowy w WORD-zie, będzie 15 maja, trzymajcie kciuki! Do tego czasu nie zwalniamy tempa i ćwiczymy intensywnie na placu manewrowym i w mieście.
Jeszcze co do Zontesa G1 125. Jest bardzo łatwy w prowadzeniu, ale przez dość ciężki zespół korbowy i sporą masę własną wykazuje prawie zerowe przyspieszenie nawet na pierwszych trzech biegach. Nasz simson na wielokanałowcu ze spawakiem był wręcz zrywny, czuć było ogień - przy tym zontes jest po prostu mułowaty. Też prędkość maksymalna nie powala, bez wiatru na płaskim GPS pokazuje 100-101km/h, a w tym samym czasie licznik radośnie deklaruje 114... Jak jechaliśmy na hel to strasznie wiało w plecy, także zontes na 6 biegu dochodził do 110km/h i odcinało zapłon (łutututu). Więc opowieści w necie, jak to zontes wyciąga 115 czy tam 120, można sobie dupe podetrzeć. W tym momencie wyleczyłem się ze wszystkich kompleksów że mój simson po grubszym tuningu wyciągał "tylko 102"
Vmax mojego simsona - Kliknij tutaj
Simsonem do GRECJI - Kliknij tutaj
Instagram Maszy - Kliknij tutaj
Simsonem do GRECJI - Kliknij tutaj
Instagram Maszy - Kliknij tutaj