09.04.2020, 19:19
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.04.2020, 19:30 przez bartek19933.)
Cześć, odziedziczyłem po dziadku Simsona S51 z 1987 roku z papierami, 3 biegi. Dziadek prosił mnie, abym go wyremontował "na blysk". Spędził motorower spędził w garażu 3 lata nieodpalany. Na początku o dziwo zapalił, ale bardzo słabo jechał, na 3cim biegu nie przyspieszał, dławił się, zatem jechał najwyżej na 2gim biegu, miał też jakby dziurę w mocy na średnich obrotach po czym wystrzelał jak pocisk. Palił też średnio 8l/100km.
Jako, że nie znam się na mechanice to zaprowadziłem Simsona do pierwszego mechanika. On tylko naprawił licznik, zmienił zębatki, a jak jeździł przed "remontem" tak jeździł i po nim. Pojeździłem tak pewnej niedzieli sobie nim po polach po czym po jakichś 20km zaczął przerywać, zgasł i nie dało się go zapalić już. Nie było iskry nawet.
Zaprowadziem go do drugiego mechanika. Ten naprawił manetkę od gazu, bo się blokowała, tuleje na wahaczu, pogrzebał coś przy gaźniku, przy ssaniu, przy dyszach, wymienił ten mały kondensator na nowy. Po "remoncie" chodził naprawdę świetnie. Wchodził na obroty, na każdym biegu ładnie przyspieszał, chodził bez zarzutu. Zrobiłem nim 10km po czym kolejny raz zaczął się dławić i w końcu stanął.
W akcie desperacji chciałbym sam go naprawić, bo jak u każdego z mechaników simson będzie spędzał 2 miesiące to szybciej sam się nauczę mechaniki i budowy silnika.
Iskra jest, ale po wykreceniu świeca jest czarna. Ściągnąłem końcówkę tłumika i zaczął nawet "łapać", itd nigdy nie zapalił tak, by działać poprawnie. Według pierwszego mechanika kompresja jest gdzieś na 80% wartości oryginalnej.
Czy mógłbym liczyć na jakąś pomoc tutaj? Zapchany wydech? Synchronizacja zapłonu (kicha przez wydech przy próbie zapalaniu na popych")?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Jako, że nie znam się na mechanice to zaprowadziłem Simsona do pierwszego mechanika. On tylko naprawił licznik, zmienił zębatki, a jak jeździł przed "remontem" tak jeździł i po nim. Pojeździłem tak pewnej niedzieli sobie nim po polach po czym po jakichś 20km zaczął przerywać, zgasł i nie dało się go zapalić już. Nie było iskry nawet.
Zaprowadziem go do drugiego mechanika. Ten naprawił manetkę od gazu, bo się blokowała, tuleje na wahaczu, pogrzebał coś przy gaźniku, przy ssaniu, przy dyszach, wymienił ten mały kondensator na nowy. Po "remoncie" chodził naprawdę świetnie. Wchodził na obroty, na każdym biegu ładnie przyspieszał, chodził bez zarzutu. Zrobiłem nim 10km po czym kolejny raz zaczął się dławić i w końcu stanął.
W akcie desperacji chciałbym sam go naprawić, bo jak u każdego z mechaników simson będzie spędzał 2 miesiące to szybciej sam się nauczę mechaniki i budowy silnika.
Iskra jest, ale po wykreceniu świeca jest czarna. Ściągnąłem końcówkę tłumika i zaczął nawet "łapać", itd nigdy nie zapalił tak, by działać poprawnie. Według pierwszego mechanika kompresja jest gdzieś na 80% wartości oryginalnej.
Czy mógłbym liczyć na jakąś pomoc tutaj? Zapchany wydech? Synchronizacja zapłonu (kicha przez wydech przy próbie zapalaniu na popych")?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.