30.07.2017, 17:32
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.08.2017, 20:29 przez SimsoZielony.)
Witam, mam problem prawdopodobnie ze sprzęgłem. Kilka dni temu zdarzało mi się mocno używać simsona (czyt. gazowanie, branie go na koło). Po powrocie do domu zauważyłem, że przy zmianie biegów i puszczeniu sprzęgła, jakby ono było przez chwilę jeszcze wciśnięte, bo odpuszczeniu jednak odrobiny gazu - jechało się normalnie. Obejrzeliśmy go z tatą, a tu zonk. Okazało się, że olej był nie zmieniany, było go dosyć mało, był brązowy jak sra***a, pachniał spalenizną. Tata stwierdził, że tarczki sprzęgła się spaliły. Po zmianie oleju było w miarę już dobrze. Dzisiaj postanowiłem się wybrać w ciut dłuższą podróż (około 20km). Jechałem powolutku nad jezioro, pół drogi jechałem normalnie, po tym jak dojechałem do kolegów zwolniłem i dostosowałem tempo do ich rowerów (dwójka z minimalną ilością gazu). Ok, wszystko fajnie, pora się zbierać. Odpalam simsona, jest ok. Wyjeżdżam z parkingu, jechałem po piaszczystej drodze. W pewnym momencie słyszę jakby trzask, nic nie odpadło na szczęście, obejrzałem się. Resztę drogi jechałem tempem kolegi na rowerze, bo szybciej nie mogłem. Jechałem czwórką, dodając trochę gazu. Po dodaniu większej ilości gazu - simek nie przyspieszał, tylko warczał, tak jakby ciągle było wciśnięte sprzęgło. Pod górkę czasami ledwo mógł dojechać, odpychałem się nogami. Było bardzo gorąco. I tu moje pytanie: Czy to nawaliło tylko sprzęgło? Czy mogłem nim uszkodzić coś więcej? Proszę o odpowiedź, w razie czego odpowiem na inne pytania.
Edit: Tak wiem, jestem idiotą, przez to że próbowałem go dać na koło, i przez, to że wyjechałem nim jeszcze w trasę...
Edit: Tak wiem, jestem idiotą, przez to że próbowałem go dać na koło, i przez, to że wyjechałem nim jeszcze w trasę...